Złość jest jedną z emocji podstawowych, której doświadczają wszyscy ludzie na świecie. Pojawia się wtedy, kiedy coś lub ktoś blokuje nam realizację celów, wartości, zagraża nam. Złość pozwala stawiać granice, wyrażać potrzeby, mówić czego chcemy, a czego nie. Informuje nas więc o tym, co jest dla nas ważne i daje energię, aby podjąć działanie. Jest zatem niezwykle potrzebna, bo sygnalizuje niedobre dla nas sytuacje.
A jednak najchętniej wyeliminowalibyśmy złość z naszego życia. Nie chcemy jej pokazywać i często uczymy tego samego nasze dzieci. Dlaczego? Bo jej ekspresja może mieć nieprzyjemne skutki. Kiedy dzieci w przedszkolu czy w szkole pokazują złość, zwłaszcza połączoną z agresją, są odsuwane od grupy czy nawet karane, a o dorosłym, który się złości, zapewne pomyślimy, że coś jest z nim nie tak. Rodzice odbierają dziecięcą złość jako wyraz buntu i nieposłuszeństwa, dlatego chcą ją stłumić. Ta emocja powoduje też bezradność opiekunów – jeśli dziecko się złości, to znaczy, że dorośli zrobili coś źle. W naszych rodzinach chcielibyśmy przeżywać tylko przyjemne uczucia – szczęście, zadowolenie, miłość, radość, odrzucając tę ciemniejszą stronę ludzkiej natury, w której mieszkają złość, strach, smutek. Chcemy wieść życie podobne do obrazków znanych z mediów społecznościowych – gdzie ludzie są piękni, uśmiechnięci, kochający, a nie wkurzeni brudni czy zapłakani. A przecież nie da się przejść przez życie w wiecznej harmonii. Jesper Juul twierdzi, że w relacji z dzieckiem dochodzi do około dwudziestu pięciu konfliktów dziennie. Potrzebujemy smutku, złości, tęsknoty, tak jak miłości czy radości.
Tym bardziej, że tłumienie złości nie sprawia, że ona znika. Niewyrażona złość nie przepada, tylko kumuluje się w człowieku, powodując bardzo nieprzyjemne skutki w perspektywie krótko i długoterminowej. Jest to związane z napięciem, przez które możemy odczuwać na przykład silny ból głowy, mięśni karku czy brzucha. W dłuższej perspektywie czekają na nas zaburzenia psychosomatyczne, jak na przykład zespół jelita drażliwego, choroby skóry, tarczycy i inne zaburzenia autoimmunologiczne. Tłumiona przez lata złość może przyjąć formę smutku, przygnębienia, niskiego poczucia własnej wartości, a stąd już bliska droga do depresji. Może też objawić się w postaci zachowań autoagresywnych, jak uzależnienia czy samookaleczenia. Ale też osoby, które bardzo starają się eliminować złość ze swojego życia, często stosują ją w postaci agresji słownej. I niestety najłatwiej taką złością uderzyć w najsłabszych – czyli w dzieci.
Dlatego, zamiast potępiać złość, karać dzieci za jej przejawy, zaakceptujmy ją i pokażmy dzieciom, jak sobie z nią radzić. Dom rodzinny to pierwsze miejsce, w którym taka nauka powinna się odbywać, a rodzice są pierwszymi nauczycielami. Dziecko patrzy uważnie, jak my sobie radzimy z naszą złością, jak rozwiązujemy konflikty. Kiedy pytam rodziców, jak oni się uspokajają, jakie mają swoje sposoby na złość, to często okazuje się, że ich w ogóle nie mają. Jak więc mają tego nauczyć swoje dziecko?
Jak pomóc dziecku przeżywać złość? Nazwij to, co widzisz: „złości cię to”, „nie lubisz tego”, „jest ci źle gdy…”. Pozbądź się krytyki, moralizowania, pouczania, oceniania czy ośmieszania, czyli stwierdzeń w stylu „tak nie robią grzeczne dziewczynki”, „nie tego się po tobie spodziewałam”, „taki duży, a tak krzyczy”, „proszę się natychmiast uspokoić”. To da dziecku poczucie, że to, co przeżywa jest w porządku i że jego mama czy tata to akceptuje. Już samo zauważenie i nazwanie uczuć, które przeżywa dziecko oraz odniesienie ich do sytuacji, która je wywołała, pomaga młodemu człowiekowi nie tylko w uspokojeniu się, lecz także uczy go radzić sobie z emocjami. Bądź przy dziecku, niech wie, że jesteś w każdej chwili gotowy/a mu pomóc – wysłuchać, porozmawiać, przytulić. Jeżeli woli zostać samo, na przykład iść do swojego pokoju, uznaj to, ale twoje dziecko musi wiedzieć, że w każdej chwili chcesz je wesprzeć, niezależnie od tego, co je zdenerwowało. Odradzam odsyłanie dziecka do pokoju lub w inne miejsce, aby się wypłakało czy uspokoiło. W ten sposób niczego dziecka nie uczymy – zostawiamy je same w trudnej dla niego sytuacji, na dodatek pokazujemy, że nie akceptujemy tego, że wyraża swoje emocje, czyli nie akceptujemy go takiego, jakim jest. Złoszczące się dziecko często wysyła rodzicowi sygnał do nawiązania relacji „chcę, żebyś mnie zobaczył/a i usłyszał/a”. Zastanów się, co dziecko chce ci powiedzieć poprzez swoją złość, co mogło wywołać taką reakcję dziecka.
Szukaj z dzieckiem jego sposobów na złość, ale to potem, kiedy emocje już opadną. Często dziecku wystarczy czas na przeżycie emocji z obecnym rodzicem, który akceptuje i wspiera, a nie krytykuje i poucza. Każda złość, która ma ujście, po prostu mija. Gdy dziecko ma miejsce, by się zezłościć, ma przyzwolenie, by tupać, krzyczeć, wyrażać siebie, dostaje podstawy do tego, by w przyszłości odpowiedzialnie obchodzić się ze swoją złością – przeżywać ją, jednocześnie nie raniąc innych. I pamiętaj, że dziecko uczy się ekspresji emocji poprzez obserwację rodziców, dlatego pracuj nad sobą i przyglądaj się swojej złości. Potraktuj ją jako komunikat od siebie dla siebie. O czym ona mi mówi? Co takiego się wydarzyło, że się pojawiła? Może coś dzieje się w moim organizmie? Może jestem przemęczony/a? Może coś dzieje się w moich relacjach z bliskimi? Może ktoś mnie zranił? Może czuję się nieważny/a i niedoceniany/a? A może zbyt często rezygnuję z czegoś, co jest dla mnie ważne? To tylko przykładowe pytania, które możesz sobie zadać, gdy pojawia się złość. Warto szukać ukrytej pod nią informacji.
Złość jest zjawiskiem naturalnym i zawsze będzie obecna w naszym życiu. Pewnie nie będzie tak, że za każdym razem damy sobie z nią radę, jednak możemy ją oswoić podchodząc do złoszczących się dzieci, ale też do siebie samych, z empatią, akceptacją i zrozumieniem.